Emilia Morgan
Zostań naszym gościem
Pocztuś i auta
audiobook o samochodach dla dzieci
Wóz ciężarowy Black przyjeżdża do Wesołej Doliny. W centrum przemyka obok niego samochód z ogromną prędkością. Za chwilę nadjeżdża kolejny. Tylko niewielki łut szczęścia spowodował, że nie doszło do wypadku. Czy tak można jeździć po miasteczku? Jak zaradzić szybko jadącym samochodom?
Późnym popołudniem ciągnik siodłowy Black, wracał do Wesołej Doliny z pełnym ładunkiem śrub, nakrętek i podkładek. Towar przeznaczony był dla producenta mebli, którego fabryka mieściła się w nieodległym mieście. Samochód miał za sobą długą trasę i czuł się trochę zmęczony.
– Dziś już jest późno – Black mruczał do siebie, ciągnąc ciężką naczepę. – Dostawę zrealizuję jutro wczesnym rankiem.
Powoli wjechał do miasteczka. Mijał kolejne domy, gdy niespodziewanie przemknął obok niego samochód z ogromną prędkością. Black aż się wzdrygnął.
– Łoł! A dokąd tak pędzisz? – zawołał za autem, które już po krótkiej chwili zniknęło z pola widzenia. „Ależ ci kierowcy są niecierpliwi!” – dodał w myślach.
Wkrótce przejeżdżał obok domu starego Maksa, który wyremontował jego ukochaną lawetę. Mechanik, jak co dzień, siedział na ławeczce przed domem i obserwował okolicę. Black mrugnął mu przyjacielsko światłami i skierował się do centrum miasteczka, aby jeszcze zatankować paliwo.
Droga, łagodnym łukiem prowadziła samochody w lewo. Tuż za zakrętem, także po lewej stronie znajdowała się stacja paliw. Black włączył migacz, rozejrzał się wokół, upewniając się że może bezpiecznie wykonać manewr i zaczął wjeżdżać na stację. Przednia część samochodu była już na drugim pasie, gdy zauważył, że zza zakrętu wypadł samochód pędząc bardzo szybko. Odległość między pojazdami była zbyt mała, aby nadjeżdżający wóz mógł się zatrzymać. Black gwałtownie odbił w prawo próbując zrobić miejsce dla auta, które nagle zaczęło hamować. Chcąc uniknąć kolizji, Black dodał gazu, ale wtedy ładunek, rozbujany gwałtownymi ruchami raz w prawo raz w lewo, uderzył w okrycie burty i swoim ciężarem rozpiął jeden z haków napinających plandekę, a ogromny karton drobnych, metalowych części wypadł na drogę rozsypując się po całej jej szerokości. Samochód, który szczęśliwie ominął ciężarówkę oraz stację paliw i wyszedł bez szwanku z całego zdarzenia, zatrzymał się kilkadziesiąt metrów dalej i przez następne kilka długich chwil ani drgnął. Prawdopodobnie myślał co mogło się przed chwilą stać i czego uniknął on oraz ciężarówka. Szczęśliwie na drodze nie było pieszych ani rowerzystów.
Po chwili bardzo powoli zawrócił, jakby obawiając się widoku czy też reakcji ciężarówki. Zobaczył jak Black bezradnie patrzy na rozsypany ładunek śrub, nakrętek i podkładek. Podjechał bliżej.
– Ymm, tak, bo.... chyba za szybko jechałem..... – wykrztusił z siebie.
Black powoli podniósł wzrok na samochód, który pewnie jest w ich miasteczku pierwszy i ostatni raz.
Chyba za szybko – odpowiedział bez złości, za to z jakimś smutkiem w głosie.
Przepraszam. Wiem, że to niewiele pomoże, ale jest mi bardzo przykro z powodu twojego ładunku. Zaraz pomogę go pozbierać.
To prawda, że powinieneś teraz posprzątać bałagan. Ale czy zdajesz sobie sprawę co mogło się wydarzyć? Mogłeś się ze mną zderzyć, mogłeś uderzyć w stację paliw i spowodować wybuch. Nie wspomnę o przechodniach, którzy zwykle tutaj są. Dlaczego tak pędziłeś jadąc przez miasteczko?
Przyjezdny spuścił oczy. Trudno było mu podnieść czoło i popatrzeć na ciężarówkę.
Nie, nie wiem czemu. Chyba chciałem szybko przejechać, żeby... nie przeszkadzać mieszkańcom.
Nie przeszkadzać mieszkańcom! – Black nie wytrzymał. – A czy teraz zdałeś sobie sprawę, że bardziej mieszkańcom przeszkadzasz, gdy jedziesz szybko, niż gdybyś przejechał powoli i ostrożnie? Jak sądzisz czy bardziej uprzykrzysz mieszkańcom życie pędząc jak wicher i powodując niebezpieczne sytuacje czy jadąc dłużej, ale wolniej? Kiedy okażesz szacunek mieszkańcom miasteczka? Czy pomyślałeś o tym, że przyjeżdżając tutaj, nawet na chwilę, jesteś ich gościem? A jak gość powinien się zachować? Powinien zachować reguły domu gospodarza. A miasteczko jest takim właśnie domem.
Nigdy nie myślałem w ten sposób – samochód popatrzył na mówiącą ciężarówkę. – Jakoś zawsze chciałem szybko przejechać, bo mi się trochę spieszy, bo wolę jechać w terenie gdzie nie ma domów. Nie sądziłem do tej pory, że gdy jadę przez jakieś miasteczko, to tak jakby mieszkańcy przyjmowali mnie u siebie w domu.
No widzę, że coś zaczynasz łapać – Black trochę ochłonął.
A będąc u kogoś w domu trzeba ten dom i domowników szanować – dodał jeszcze samochód myśląc, że chyba dokonał jakiegoś odkrycia.
W międzyczasie ze stacji wybiegli pracownicy zobaczyć co się wydarzyło. Już po chwili, jeden z nich zaczął sklejać grubą taśmą karton, z którego wypadły części, a drugi zagarniał rozsypane śruby. Przejeżdżający właśnie obok Poczuś, zatrzymał się i z niedowierzaniem zawołał:
Black! Co się stało?
Przyjaciel popatrzył na wóz pocztowy i odrzekł:
Na szczęście tylko niewielkie straty w ładunku, ale i to może da się uratować.
To moja wina – wtrącił się sprawca zamieszania. – Jechałem za szybko. Gdy minąłem zakręt i zobaczyłem skręcającą ciężarówkę, poczułem że to mój koniec. Nie miałem szans zahamować w porę, ale dzięki refleksowi Blacka i jego umiejętnościom zmieściłem się między nim a stacją. Niestety kosztem rozsypania ładunku.
Było gorąco! – podsumował Pocztuś.
Oj tak – dodał wóz. – Jeszcze jestem roztrzęsiony i nie wiem jak pojadę dalej.
Black spojrzał na niedoszłego sprawcę wypadku i powiedział:
Zostań moim gościem. Prześpisz się, odpoczniesz i uspokoisz, a jutro wyruszysz w drogę.
Samochód z niedowierzaniem popatrzył w kierunku dużego, czarnego wozu.
Naprawdę? Chcesz, żebym został...
Oczywiście. W tym stanie nie możesz jechać dalej, bo jeszcze spowodujesz większe kłopoty.
Dziękuję. Skorzystam z propozycji. A teraz postaram się pomóc pozbierać rozsypane towary, bo zaraz zrobi się korek na drodze.
Ledwo to powiedział, na drodze pojawił się kolejny szybko przejeżdżający samochód. Widząc sytuację, kilka stojących aut i ludzi krzątających się na drodze, zaczął gwałtownie hamować. Jednak odległość od zakrętu do zdarzenia była zbyt krótka, aby zatrzymać się przed tym miejscem. Pracownicy stacji paliw widząc rozpędzony samochód, odskoczyli od zbieranych elementów i ukryli się w głębi, a nowe auto nie mogąc się bezpiecznie zatrzymać, przejechało przez stertę śrub wbijając sobie kilka w opony.
Co to ma być! – zawołał samochód zawracając w kierunku pozostałych. –
Jadąc powoli jego koła wydawały metaliczny dźwięk.
To może ja powinienem zapytać – co to ma być? – odparł żelaznym głosem Black. – To jakaś trasa wyścigowa?
Samochód ani myślał zmieniać swojego nastawienia.
Jadę sobie spokojnie, a tutaj pułapka na drodze! Zaraz wezwę policję!
Posterunek policji jest w samym centrum – Black wskazał kierunek, w którym samochód powinien pojechać. – Wóz policyjny powinien się dowiedzieć jak samochody przejeżdżają przez miasteczko. Śmiało! – skinął w kierunku nowego uczestnika zdarzenia, zachęcając go do udania się na komisariat.
Ale ja nie mogę jechać z przebitymi oponami! – zreflektował się wóz. – A co wy tu tak właściwie robicie?
No bo właśnie – wtrącił się stojący cicho do tej pory pierwszy sprawca zdarzenia. – Jechałem za szybko i nie zdążyłem zahamować. Nic się nie stało jedynie dzięki reakcji ciężarówki. Rozsypał się tylko ładunek, ale to da się posprzątać.
To trochę tak jak ja – dodał po chwili drugi szybki wóz. – Przepraszam, że się uniosłem – skierował się w stronę Blacka – ale źle oceniłem sytuację.
Po raz drugi – wtrącił się Pocztuś.
Jak, po raz drugi? – nowy wóz nie zrozumiał aluzji samochodu pocztowego.
Po raz pierwszy źle oceniłeś sytuację jadąc szybko przez miasteczko, a po raz drugi tutaj uznając, że zastawiliśmy na ciebie pułapkę.
No tak, przepraszam.
Powinieneś wiedzieć, że wjeżdżając w jakąś miejscowość jesteś gościem jej mieszkańców – dodał pierwszy sprawca.
Drugi wóz popatrzył pytająco na pierwszego, ale po chwili odezwał się:
Coś w tym jest. Muszę to zapamiętać.
Wróćmy może do sprzątania, bo zaraz następny ktoś wypadnie zza zakrętu – dodał Pocztuś zagarniając swoim niewielkim hakiem metalowe elementy najdalej rozsypane.
Pomogę wam ile dam rady, ale z przebitymi oponami nie zajadę za daleko. Czy jest w miasteczku wulkanizator?
Tak, jest – odpowiedział Black. – Ale dziś już jest za późno. Musisz poczekać do jutra.
To co ja mam zrobić? – przestraszony odparł nowy wóz. – Gdzie przenocuję?
Zostań moim gościem – powiedział spokojnie Black. – Mam duży garaż.
Nowy samochód odetchnął z ulgą, a Pocztuś i pierwszy szybki samochód zerknęli z podziwem na spokój i gościnność ciężarówki.
Z pomocą pracowników stacji paliw wszystkie śruby, nakrętki i podkładki zostały spakowane do dużego kartonu. Pocztuś swoim hakiem podniósł karton za grube pasy, którymi karton był przepasany i pudło stanęło na swoim miejscu na naczepie Blacka. Wóz ciężarowy zadowolony, że ładunek jest kompletny, powiedział do pozostałych wozów:
Jedźmy już stąd, bo znów coś się przydarzy. Jutro zatankuję.
Odprowadzę was. Dla pewności – dodał Pocztuś.
Samochody kolejno zawróciły i jadąc za Blackiem skierowały się w stronę feralnego zakrętu. Zaledwie Black wjechał w zakręt tak, że mógł zobaczyć dalszy odcinek drogi, gwałtownie zahamował ponownie powodując bujanie ładunku. Auta jadące jego śladem również dynamicznie wcisnęły hamulec. Z przeciwnego kierunku jechał kolejny pirat drogowy, który tym razem postanowił ściąć zakręt. Nie przewidział, że w niewielkim miasteczku na przeciwnym pasie ruchu napotka całą kolumnę samochodów. Z fantazją zaciągnął hamulec ręczny wprowadzając tył samochodu w poślizg i obracając się niemal o 360 stopni wyszedł ze zdarzenia prawie bez szwanku. Prawie, ponieważ nie przewidział, że mijając się z ciężarówką, tylną oponą wjedzie na rozsypany piasek, straci przyczepność i bez kontroli nad autem uderzy o wysoki krawężnik.
Aj! – zawołał. – Moje koło!
Wszystkim wydawało się, że ilość przygód w tym miejscu została tego dnia wyczerpana.
Witaj w Wesołej Dolinie – powiedział Pocztuś.
Wesołej? – nie tracąc animuszu odparł trzeci zawodnik patrząc na niepewne miny jadących samochodów. – Mnie do śmiechu nie jest. Nie mogę jechać dalej z uszkodzonym kołem.
Więc zostań naszym gościem – zawołali chórem pozostali.
Wozy zabrały trzeciego nieszczęśnika ze sobą, nie pomijając refleksji nad jego jazdą przez miasteczko. Kolejnego dnia miejscowy wulkanizator miał sporo pracy od samego rana, naprawiając przebite opony i uszkodzone felgi.
Pocztuś zaś z Blackiem zamówili tablicę, którą postawili na wjeździe do Wesołej Doliny.
Widniał na niej duży napis „Zostań naszym gościem”. Od tej pory każdy kto wjeżdżał do miasteczka zwalniał i czytał napis zastanawiając się co oznacza to zaproszenie.
Komentarze