Emilia Morgan
Strażnik lasu i sarenka
bajka czytana o autach
Dzielny samochód, Strażnik Lasu, pomaga sarence przygniecionej przez drzewo. Czy sarence uda się wrócić do zdrowia? Posłuchajcie.
W pewien słoneczny, jesienny dzień, Pani zabrała dzieci ze szkoły na wycieczkę do lasu. Szli sobie alejką wesoło rozmawiając, kiedy mały Karolek zawołał – sarenka, patrzcie sarenka. Dzieci popatrzyły w kierunku który pokazywał chłopczyk i rzeczywiście, dwie małe sarenki długimi susami przebiegły niedaleko nich i po chwili skryły się za drzewami. Dzieci szły dalej rozglądając się, a po chwili pani powiedziała, żeby popatrzyły na zrytą ziemię między drzewami.
– Tutaj rano były dziki – zaczęła opowiadać – dziki ryjkami szukają w ziemi pożywienia i dlatego ziemia jest zruszana.
Kiedy dotarli na polanę dzieci rozbiegły się dookoła bawiąc się wesoło. Nagle dziewczynki zawołały - proszę pani, tam jest sarenka – i pokazały rączką na skraj polany. Rzeczywiście, była tam mała sarenka, ale dlaczego nie ucieka. Pani razem z dziećmi podeszła powolutku do sarenki
– Tylko bądźcie cichutko, żeby jej nie wystraszyć – ostrzegała.
Gdy zbliżyli się do sarenki okazało się, że ma przygniecioną nogę. Ciężka gałąź oderwała się od drzewa i spadając przygniotła przebiegającą sarenkę. Teraz biedne maleństwo nie mogło się ruszyć.
- Pomóżmy jej – powiedział jeden z chłopców – podnieśmy tą gałąź. Dzieci z miejsca ustawiły się – część z jednej strony a część z drugiej i próbowały dźwignąć przygniatajmy sarenkę konar. Ale nawet z pomocą pani, nie dali rady – był zbyt ciężki.
Dzieci się bardzo martwiły o sarenkę, która już nie miała siły szarpać nogi i położyła się spokojnie na trawie.
- Mam pomysł – powiedziała pani – zadzwonimy po pomoc. Wyjęła telefon z plecaka i zadzwoniła do leśniczego. Opowiedziała mu co się stało a leśniczy obiecał, że już wysyła pomoc.
Po kilku minutach pojawił się zielony wóz – strażnik lasu. Fachowym okiem ocenił sytuację i szybko podjął decyzję – muszę użyć dźwigu, aby podnieść tą kłodę – powiedział – odsuńcie się.
Strażnik lasu miał na przyczepce zamontowany mały dźwig, który przydawał się w niezwykłych sytuacjach – na przykład w takiej jak dziś.
Zahaczył kłodę, delikatnie uniósł ją i odłożył w inne miejsce. Sarenka zaraz się poderwała, ale nie mogła ustać na obolałej nodze.
Nie możemy jej tu zostawić - zawyrokowała pani - nie da sobie rady sama, a noga może być złamana. Dzieci poprosiły więc zielony samochód, aby zabrał sarenkę do leśniczego, żeby jej nóżkę opatrzył i zabandażował. Strażnik lasu powoli podjechał tyłem do sarenki, która z pomocą dzieci wdrapała się na bagażnik zielonego autka i pojechała prosto do leśniczówki. Tam leśniczy oglądnął bolącą nogę, posmarował ją specjalną maścią na stłuczenia i zabandażował. Na koniec powiedział:
- Nie jest złamana tylko mocno potłuczona. Zostanie u mnie przez kilka dni, a niedługo nie będzie śladu po wypadku.
Dzieci codziennie po szkole odwiedzały sarenkę w leśniczówce, przynosiły jej świeże listki i młode gałązki aby miała swoje ulubione przysmaki, a sarenka wyglądała coraz lepiej. Po kilku dniach leśniczy ściągnął opatrunek, a sarenka była tak szczęśliwa, że znów mogła poruszać się bez przeszkód, że z radości skakała i biegała po zagrodzie.
- Czy sarenka może zostać z nami na zawsze? - pytały dzieci leśniczego parząc na niego z nadzieją.
- Wiem, że ją bardzo polubiłyście, ale sarenka woli żyć na wolności. Wypuścimy ją, a zobaczycie, że pobiegnie do lasu szukać swoich przyjaciół. Jakby została tu dłużej, mogłaby sobie później nie poradzić na wolności. Dlatego pomagamy dzikim zwierzętom, tylko wtedy, gdy jest to naprawdę konieczne.
Leśniczy wraz z dziećmi podeszli do szerokiej bramy wychodzącej w kierunku lasu i otworzyli ją.
- Biegnij, jesteś wolna - powiedziały dzieci, a sarenka zaraz skorzystała z możliwości wydostania się na zewnątrz i pobiegła w kierunku lasu. Gdy była na jego skraju odwróciła się i popatrzyła w kierunku leśniczówki jakby chciała powiedzieć "dziękuję i do zobaczenia" i za chwilę zniknęła w zaroślach.
- Nosy do góry - zaśmiał sie leśniczy - to dzięki waszej pomocy sarenka wróciła do lasu. Dziękuję wam za pomoc.
Dzieci z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku wróciły do domów i długo jeszcze wspominały sarenkę.
Komentarze